Gravel po Łódzku 2023

Ujechałem się, czyli Gravel po Łódzku 2023

Przegryzając żulika otrzymanego na starcie od organizatora Gravela po Łódzku, zastanawiałem się, czy trasa może mnie czymś zaskoczyć. W końcu jestem z Łodzi i nieskromnie powiem, że przejeździłem tu już wszystko. Choć ujechałem się okrutnie, to nie żałuję ani jednego pokonanego kilometra. Trasa okazała się świetną pętlą łączącą ciekawe atrakcje regionu i udowodniła mi, że jednak nie wszystko jeszcze w okolicy zjeździłem.

Szutry, szutry i trochę asfaltu

210 km trasy pokonałem w niewiele ponad 10 godzin. Załapałem się do pierwszej setki. Startowało około trzystu zawodników. W nogi weszło mocno. Z mojej winy, bo początek sezonu miałem słaby i nie byłem odpowiednio przygotowany. Na trasę ruszyłem wraz z moimi rowerowymi kompanami, Piotrem Modzelewskim z Hippo Cycling był to nasz pierwszy wspólny start w ultra) oraz z Łukaszem Przechodzeniem, czyli Rowerowe Porady , z którym w ubiegłym roku przejechaliśmy Mazowiecki Gravel.

Okazało się, że około 10 procent trasy, to były nowe miejsca, wcześniej mi nieznane. Z mojej perspektywy kluczem do sukcesu było zebranie najfajniejszych smaczków z okolic Łodzi i połączenie ich ciekawą, widokową i urozmaiconą trasą. Pętla objęła Park Krajobrazowy Wzniesień Łódzkich, las łagiewnicki, Grotniki z malowniczym przejazdem wzdłuż rzeki Lindy, dłuuuuugą szutrostradę na zachód od Łodzi, widokowe i urozmaicone terenowo Teodory, trasę dla miłośników MTB XC Rokitnica, stary młyn wodny w Kolumnie, źródła i grotę w Żurominie, las wiączyński, a pod koniec szybki zjazd – jak na płaskopolskę, z Natolina w kierunku Byszew oraz zabytkowy dwór w Byszewach.

Gravel po Łódzku serwuje solidną dawkę przygody po szlaku, który poprowadzony jest od jednego ciekawego miejsca do następnego. Pytanie tylko ilu kolarzy spoza Łodzi i okolic zdaje sobie z tego sprawę? Może warto byłoby w opisie trasy lepiej przedstawić te miejsca, by kolarze zwrócili na nie uwagę.

Gravel po Łódzku – Przejazd

Pogoda dopisała. Słoneczko świeciło, a wiatr urozmaicał zmagania na trasie. Znaczną jej część jechaliśmy razem z Piotrem, ale w okolicach 130 km Piotr przełamując kryzys, zaczął mi odjeżdżać. Finalnie na mecie był około 20 minut szybciej.
Na pętli znajdowało się kilka pitstopów, mnie szczególnie spodobał się ten zorganizowany w Teodorch przez Cudowne Dziecko Dwóch Pedałów. Chłopaki częstowali wodą, batonami i dobrym słowem – dzięki!

Do setki trasa nie sprawiała problemów. Dość mocny kryzys wyłapałem w okolicach 130-140 km, z którego wyszedłem dopiero po krótkiej regeneracji w grocie koło Żuromina. Wypiłem tam dużo wody, a nawet na 5 sekund położyłem się na ławce pozwalając sobie na chwilę relaksu 😊 Kryzys odpuścił i ostatnie 40 km jechało mi się bardzo dobrze.
Plan na ultra był takie, że zabieram ze sobą jedzenie i płyny na całą trasę wiedząc, że będę mógł w kilku miejscach uzupełnić bidony. Nie zatrzymywałem się w sklepach, a wody nabrałem tylko we wspomnianych pitstopie i źródłach.

Niespodziewanych przygód nie było. Nie goniły mnie psy, nie pogubiłem trasy, nie przewróciłem się, ani nie złapałem żadnej awarii. Zaczyna chyba już pracować doświadczenie zbierane z innych ultra.

Wyścig Gravelowy, ale na MTB też można

Jako że to impreza gravelowa  wystartowałem na… MTB. Trek procaliber, którego mam od października dał radę. Była to pierwsza tak długa trasa na tym rowerze. Okazał się pewnym, wygodnym i solidnym kompanem. Na trasie przeważały oczywiście gravele. Może ze 25 procent startujących zdecydowało się na rower górski, rzadziej na rower turystyczny/trekkingowy.

Piotr Modzelewski ze swojej dobrze zaopatrzonej w jednoślady stajni wyjechał na żółciutkim specu Diverge. Oczywiście na szutrach jego gravel spisywał się lepiej niż mój „czołg”, ale za to w lasach, na podjazdach czy korzeniach doganiałem sąsiada – niestety terenowych sekcji nie było zbyt wiele. Łukasz z Rowerowe Porady trasę pokonał na swoim On One Bish Bash Bosh, który po raz kolejny szczęśliwie dowiózł go do mety, nie sprawiając żadnych niespodzianek. Choć Piotr i Łukasz w Gravelu po Łódzku starowali już przed rokiem, to pokonanie trasy sprawiło im równie dużo frajdy co mnie.

Czy wystartuję za rok? To zależy od kalendarza imprez, ale wstępny plan zakłada, że jeśli uda się na połowę maja dobrze przygotować nogę, tak by powalczyć i pozycję, to czemu nie 😊

Popisał się

Piotr Grabowski