No i jestem – pierwszy start po dłuższej „pandemicznej przerwie”. Głowno wita mnie rześkim, lekko wietrznym porankiem. Do biura zawodów zgłasza się niespełna 200 spragnionych rywalizacji zawodników. Tradycyjnie kolejka do biura zawodów jest swoistym testem na cierpliwość.
Udało się, stoję na starcie, nie powiem, jest lekki stres, bo dawno nie było tych emocji.
Ruszamy nagle, zawsze start mnie zaskakuje 🙂
Pierwsze kilometry honorowe, w tempie pilotującego patrolu policji. Ten z każdym kolejnym przyspiesza, tak by dać nam swobodę w nabraniu właściwej prędkości. Wyjazd z Głowna, prosty technicznie, później w lewo na całkiem fajną techniczną rundę ( dystans ½ PRO 1 runda, dystans Pro 3 rundy ) z wąskimi prostymi i dość ostrymi często 90 stopniowymi zakrętami. Najpierw trochę lasu, później nieco pól i całkiem sporo wzniesień jak na tą część Polski. Około 15 kilometra ustawiona została premia górska, no więc mamy pierwszy „akcent”. Jestem czwarty, więc nabieram nieco pewności siebie. Dalej znowu trochę prostych, nieco zakrętów, niektóre naprawdę ostre, trochę hamowań, nawierzchnie generalnie ok, ale kilka słabszych odcinków też się trafia. Staram się trzymać z przodu peletonu, w końcu każda wywrotka zazwyczaj „zbiera ogon”. No i jest pierwsza kraksa, która dzieli peleton na dwie mniejsze grupy. Ja zostaję w tej pierwszej, uff.
Zamykając pętlę „dochodzimy” ostatnią grupę dystansu PRO. Ci jednak odbijają na drugą pętlę, a my lecimy prościutko do Głowna. Długa prosta prowadzi do finiszu zlokalizowanego w centrum miasta na lekkim zjeździe. Dla równowagi – wiatr w twarz. Pięć kilometrów przed metą, robi się nerwowo, oglądanie się na siebie, zajmowanie miejsc w grupce. Sam staram się trzymać w pierwszym lub drugim „rzędzie”. Dwa kilometry przed metą, idzie zaciąg, reaguję starając się dotrzymać koła. Meta znajduje się ze lekkim łukiem w prawo, na prostej, na której rozwijacie prędkość zbliżoną do zawrotnych dla amatorów 60km/h. Głowa w dół, każdy ciśnie swoje, finał jest taki, że wpadam na metę 6 open i 2 w kategorii.
Mega zadowolony, cieszę się jak dziecko!
Podsumowując: Głowno Gold Race – wyścig pozytywnie mnie zaskoczył. Obecność Darka Baranowskiego dodaje wydarzeniu wyjątkowości, a fakt, że możesz się z nim pościgać, koło w koło, napawa Cię dumą. Świetne zabezpieczenie trasy, policja pilotująca grupy naprawdę dawała radę. Spiker na plus, kolejki w biurze zawodów i odległość do bufetu na minus. Ogólna ocena bdb. Widzimy się za rok.