Carpatia Divide. Najtrudniejszy ultramaraton MTB w Polsce

Carpatia Divide 2022 to ultra do kwadratu – tu wszystko trzeba mnożyć przez dwa: dystans, podjazdy, zjazdy, bo wszystko nastawione jest na maksymalną trudność. Edycja 2022 to 614 km górskich tras i 18 tys. przewyższenia. Czy było warto? Zdecydowanie!

Alfabet Carpatii pozwoli najlepiej oddać emocje, jakie jeszcze do dziś we mnie są po przejechaniu tego ultramaratonu MTB, który rozpoczął się w Lesku (Bieszczady), a zakończył w Szczyrku (Beskid Śląski). Przez 6 dni pokonałem: Bieszczady, Beskid Niski, Beskid Sądecki, Pieniny, Gorce, Beskid Żywiecki oraz Beskid Śląski. Zdobyłem blisko 60 szczytów, z czego najwyższe miały ponad 1300 m n.p.m. Uszkodziłem jedną oponę i jedną dętkę, zniszczyłem pompkę, bidon i kilka drobiazgów. Kręciłem od bladego świtu do późnego wieczora, zatrzymując się tylko w sklepach i schroniskach, by uzupełniać wodę i prowiant. Choć nie raz pod nosem przeklinałem trudy trasy, to jednak przede wszystkim świetnie się bawiłem. 

C jak Cierpienie

Cierpienie. Boli wszystko. Rano bolało tylko kolano. Po południu już stopy, kostka, tyłek, nadgarstki, plecy. Boli, jak jedziesz, boli, jak chodzisz, ale nie ma co narzekać, nie zaliczyłem żadnej gleby. W przeciwieństwie do wielu pechowców, wśród których „najciekawsze” urazy polegały na wybitych zębach, zwichniętym nadgarstku, stłuczonych kolanach i łokciach, rozbitych kaskach, podbitych oczach. Ale przecież „ból to ściema”, prawda?*

A jak Adrenalina

Adrenalina. Tej nie brakuje. Na szybkich, polnych lub szutrowych zjazdach, gdy MTB pędzi 67 km/h, a wyostrzone do granic możliwości zmysły układają rower tak by, jak najłagodniej omijał dziury, kamienie i pokonywał zakręty. Jeszcze trudniejsze są wolne zjazdy kamiennymi, błotnistymi i pokrytymi korzeniami szlakami, gdzie każda przeszkoda może wywrócić rower, uszkodzić oponę. Adrenalina rośnie, gdy po ciemku samotnie przemierza się górskie szlaki, a wyobraźnia podpowiada, co kryje się w lesie lub krzakach na polanie. 

R jak Rywalizacja

Rywalizacja. Jedziemy wszyscy razem, ale każdy z osobna. Pomagamy sobie radą, udostępniamy narzędzia i części, ale mimo to chcemy szybciej od innych dotrzeć do mety. Uśmiechamy się do siebie i rozmawiamy, najczęściej o tym, gdzie coś zjeść i gdzie nocować, ale nieustannie analizujemy, że może by tego dnia przejechać nieco więcej, dalej, by zostawić kilku kolaży za sobą. Wygrywają najmocniejsi, którzy jadą dzień i noc, bez snu.

P jak Przygoda

Przygoda. „Jesteśmy specjalistami od przygody” powiedział mi na mecie Olek Pachulski, syn Leszka, zwanego ojcem dyrektorem. To oni są organizatorami najbardziej wymagających ultramaratonów rowerowych w Polsce z Carpatią na czele. Spinają je pod hasłem Polskie Kolarstwo Przygodowe i mają rację. Carpatia to dużo więcej niż przejazd rowerem z punktu A do punktu B. To czas pełen niesamowitych doznań, wrażeń i przygód – tych dobrych i tych złych, które podczas spotkań z kumplami przy piwie zamieniają się w ciekawe (mam nadzieję) anegdoty.  

A jak Atrakcje

Atrakcje, ale nie w postaci zwiedzania muzeów. Carpatia jest okazję do przemierzania górskich szlaków w świetle księżyca i rowerowej lampki (o ile nie padł jeszcze akumulator). O wschodzie słońca widać budzącą się przyrodę Beskidów. W środku lasu odkrywam pozostałości dawnej wsi lub cmentarza. Pragnienie gaszę wodą z górskiego strumienia. Odkrywam malownicze tereny poza szlakami. Obserwuję zwierzęta. Podpatruję życie ludzi we wsiach niemal na końcu świata. To atrakcje, których nie znajdzie się w żadnym przewodniku.

T jak Towarzystwo

Towarzystwo. Rowerowe świry otaczają. Spotykamy się na szlaku, pod sklepem, w restauracji czy na noclegu. Gadamy o rowerach, trudach dnia. Spotykamy życzliwych mieszkańców, którzy nierzadko stojąc przy swoich domach, pozdrawiają nas, częstują lemoniadą, wodą, owocami. Pozwalają umyć zabłocony rower. Towarzystwo jest także w postacie innych turystów w schroniskach, przy sklepach, na szlaku. Zagadują, dają wskazówki co do trasy, chcą się podzielić jedzeniem, wodą. Zawsze życzą powodzenia. 

I jak Intensywność

Intensywnie, bo szybko, bo zmiennie, bo mocno. Jak burza to solidna, jak upał, to piekielny. Mozolne podjazdy i wypychy powodują nieziemski wysiłek. Gdy docierasz do sklepu, to najadasz się do syta, a potem, gdy piątą godzinę kręcisz po górskim paśmie jesteś głodny. Wyczerpany szukasz schroniska lub choćby bazy namiotowej. Ogromny wysiłek towarzyszy od rana do zmroku. 

A jak Adaptacja

Adaptacja. Trzeciego dnia następuje przełom. Organizm przyzwyczaja się do wysiłku. Wpada w rutynę: podjazd, góry, zjazd, sklep, kolejny podjazd, góry i znów zjazd… Warto mieć obycie z górami i wiedzieć, że klocki hamulcowe, które na nizinach służą dwa lata tu wycierają się w 3 dni. Konieczne jest przygotowanie fizyczne i techniczne umiejętności pokonywania przeszkód. Adaptacja dotyczy także trudnych warunków sanitarnych, do których trzeba przywyknąć. Nie zawsze jest prysznic, nie zawsze jest toaleta, a ubranie wydziela odór, dzięki któremu w „Żabce” robi się obok ciebie pusto.

CARPATIA Divide 2022 Podsumowanie

W Carpatia Divide 2022 wystartowało ponad 150 zawodników. 47 nie dotarło do mety. Wygrał Aleksander Pachulski, który trasę pokonał w 3 doby. Mnie przejazd zajął 6 dni. Limit wynosił 180 godzin (siedem i pół dnia). Od początku jednak zakładałem, że będę spał pod dachem, a jechał głównie za dnia. Zająłem 74.

*Ból to ściema, to hasło wypisane na szczycie trudnego, asfaltowego podjazdu w Beskidzie Niskiem. Tak mocno trafiło w gusta uczestników Carpatia Divide, że widnieje na każdej koszulce finiszera.

Popisał się

Piotr Grabowski